Pomysł na pierwszą opisywaną książkę był trochę inny, ale zmienił się niestety, gdyż nie chcę długo zwlekać z pierwszym postem (prawdę powiedziawszy nie chcę czekać wcale:) ), a książkę o której chciałam pisać właśnie czytam, a być może poczekam trochę aż wzrośnie liczba czytelników.
Na książkę "Dotkorzy" natrafiłam całkiem przypadkiem, w poszukiwaniu zajęć na spokojne wieczory wakacyjne. Pierwszy raz zetknęłam się z nią w wakacje 2007 roku (pamiętam bo było to po maturze), wydanej jeszcze w starej wersji przez wyd. ZYSK I S-KA. W te wakacje- czyli trzy lata później- postanowiłam do niej wrócić i to właśnie jest ta książka, którą przeczytałam dwa razy. Czynnikiem służącym temu "przedsięwzięciu" jest to, że jest ona dosyć opasła - ma 731 stron i pamieć wszystkich zdarzeń jest praktycznie niemożliwa :)
Po decyzji o powtórnym przeczytaniu książki musiałam ją oczywiście...kupić, ponieważ poprzednią pożyczyłam od kogoś, już nawet nie pamiętam od kogo. Znalezienie tej książki w sklepach nie było trudne, bo zdaje się, że wznowione jej wydanie (w tym roku), tym razem wydana została przez wyd. Albatros.
To opasłe tomisko już w pierwszej linijce jest zaskakujące i wskazuje na pomysł autora jak zachęcić czytelnika, żeby zechciał przejść do kolejnych stronic książki. Znajdziecie w niej ciekawie wplecione w życie bohaterów problemy nietolerancji, wojny, z bliska pokazana jest "egzystencja" studentów medycyny (jakże stereotypowo przez nas postrzegana!), a później życie lekarzy- spełniających się zawodowo choć nie zawsze towarzysko, dlatego poza spełnieniem w pracy możemy śmiało mówić o poszukiwaniu szczęścia poza murami szpitala, przychodni.
Książka jak najbardziej na czasie, chociaż jak się okazało jej pierwsze wydanie ma lat tyle samo co i ja - 22 :). Nie taka całkiem krótka "rozprawa" czasami przypominała mi życie moje i moich najbliższych, gdzie momentami budzimy się "z ręką w nocniku" i zdajemy sobie sprawę, że przez zatracenie w codzienności na niektóre rzeczy, jest już zwyczajnie za późno.
Ulubiony cytat? Owszem, mam taki, ale jeśli wam go zdradzę, to możecie się prędzej czy później domyślić zakończenia, albo przynajmniej jego fragmentu, a chyba byśmy tego nie chcieli :) Mogę Wam jedynie powiedzieć że znajduje się on na 644 stronie :P
Na zachętę ewentualnie można by przytoczyć pierwsze zdanie z I rozdziału: "Barney Livingston był pierwszym chłopcem z Brooklynu, który zobaczył Laurę Castellano nago." - i uwierzcie mi, erotycznego wątku zdecydowanie tutaj nie uraczycie.
Od razu mówię, że jestem zwolenniczką długich historii i grubych książek, ewentualnie takich tytułów, które mają swoje kontynuacje w kolejnych częściach. Już niedługo (za 4 dni + tyle dni ile zajmie mi przeczytanie kolejnego "dorobku") uda mi się zaprezentować Wam opinie pierwszej części Millenium - "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona. Tyle, że na rozpoczęcie musimy poczekać do gwiazdki, a do tego czasu myślę, że skończę tą książkę, w której trakcie czytania jestem właśnie.
No widzisz, kto pyta nie błądzi - ja mam tę książę, mogłam Ci pożyczyć ;))
OdpowiedzUsuńMoja Droga, ja swoją biblioteczkę poszerzam, żeby później przekazac dzieciom a nie ... :P
OdpowiedzUsuńNo skoro tak :P
OdpowiedzUsuń